Już wiosna, ale jej początki bardziej przypominają zimę. Kwiecień przywitał nas śniegiem. Przeglądając zdjęcia, zastanawiam się, od czego rozpocznę wiosenne szaleństwo. Muszę pomyśleć gdzie i jakie kwiaty posiać co przesadzić co przyciąć. Na pewno na tarasie w donicach zasadzę werbeny. Zdjęcie tych kwiatów wydobywa z mojej pamięci pewne zdarzenie.
Był upalny, słoneczny dzień. Siedzieliśmy na tarasie. Porter ułożył się pod drzewem w cieniu. Takie ogólne lenistwo. Nagle nad donicą, w której zakwitły różnokolorowe werbeny zatrzepotało coś, czego jeszcze nigdy nie spotkałam. Ten dziwny osobnik zawisł w jednym miejscu, furgotał skrzydłami i wyciągnął w kierunku kwiatu bardzo długi dziób.
Zdziwieni puściliśmy wodze fantazji. W naszym ogrodzie zagościł koliber? Chciałam zrobić zdjęcie nowemu przybyszowi, ale niestety nie spodobał się on Porterowi. Przerwał swoją drzemkę i skoczył wprost na donicę z werbeną no i przepłoszył dziwnego gościa, dlatego jego fotografia pochodzi z galerii Pixabay.
Niespodziewanym gościem w naszym ogrodzie był motyl. Podobno najczęściej pojawia się o zmierzchu, dlatego nazywają go ćmą latającą w dzień. My zauważyliśmy ją wczesnym popołudniem. Ten nocny motyl to Fruczak gołąbek. Przylatuje do nas z końcem maja, pokonując bardzo duże odległości. Jest owadem wędrowniczkiem, przedstawicielem gatunku nomadycznego. Często zmienia miejsce swojego pobytu. Myślę, że dlatego rzadko spotykam go w moim ogrodzie. Motyl lubi buszować po łąkach, ogrodach, a nawet okwieconych balkonach. Podobnie jak koliber potrafi zawisać bez ruchu nad kwiatem i spijać z niego nektar długą ssawką.
Furczak to bardzo ciekawy owad i warto zwabić go do naszego ogrodu. Lubi krążyć wokół cynii, petunii, lawendy, budlei, ostróżki no i tak jak u mnie werbeny. Preferuje kwiaty o długich, wąskich kielichach. Bez trudu wypija z nich nektar swoją długą ssawką.
Zawisając nad kwiatem, bardzo szybko trzepie swoimi skrzydełkami co do złudzenia przypomina zachowanie kolibra. Przez te swoje możliwości zaliczany jest do rodziny zawisakowatych. To nie byle jaka rodzinka, bo należą do niej najszybciej latające motyle. Nie tylko możliwość takiego dziwnego zawisania przypomina kolibra, ale również sama jego krępa sylwetka. Odwłok zakończony jest włoskami tworzącymi wachlarz podobny do sterówek w ogonie ptaków. Tak więc, obserwując naszego gościa, przez chwilę wydawało nam się, że przyleciał do nas koliber. Przyleciał, ale Polski koliber, bo tak jest nazywany. Nie jednego obserwatora przyrody wprowadził w błąd, ale przez to sprowokował zainteresowanie sobą. Jak inne owady prosi o jak najmniejsze korzystanie z chemii w ogrodach, co pozwoli mu częściej nas odwiedzać.
Posted on / Skomentuj on Dziwny niespodziewany gość.