To nie żaden niezidentyfikowany obiekt latający zostawił swoje ślady, to ja Porter. Każdy wieczór mam poważne zadanie. Sprawdzić dokładnie każdy zakątek ogrodu, aby moja Pani mogła spokojnie spać. Ja będę też spokojnie czuwać na swojej, no może nie do końca mojej, kanapie.
To on, właśnie on, musi natychmiast opuścić moją posesję. Nie przekona mnie Pani swoim utyskiwaniem nad jego losem. Jaki on jest biedny, że musi znaleźć sobie ciepły kąt na zimę pod kołderką z liści. Mowy nie ma. Pokazał kolce, musi opuścić mój teren. Ogród jest mój liście też moje. Zawsze ja wykonuję polecenia, teraz kolej na moje. Eksmisja!!!
Pierwszy raz jak go zobaczyłem, to myślałem, że mam przyjaciela. Jak mnie zobaczył, to zwinął się i wystawił kolce. To, co to za przyjaciel, który na mój widok się jeży. Jeśli tak, to mam w swoim ogrodzie wroga.
Jakiej metody i jakiej broni Pani użyje, to już jej sprawa. Byle szybko, bo mój szczekot podniesie na nogi całą okolicę. Na trawniku natomiast zostaną ślady mojego nieskutecznego podejścia do wroga. Tym większe, im dłużej będzie trwała mobilizacja Pani z kanapy.
Posted on / Skomentuj on Jak co roku jesienią o zmroku historia się powtarza.