Zająłem się podziemnymi gryzoniami. Nadchodzi jesień i małe dranie fedrują niczym górnik na przodku. Ale nie ze mną takie numery, ojjj nie nie.

Muszę tylko do mojej misji przekonać jakoś szefową, bo kompletnie nic nie kuma. Chyba lepiej od góry ziemi na skoszonym trawniku zyskać przygotowany wykop pod nowe wsady? Czyż nie? No sami powiedzcie, czy nie mam racji. W ramach zemsty opowiem Wam jednak pewną historię, która wydarzyła się w tym ogrodzie kilka lat temu, jeszcze jak mnie tu nie było. Ludzie to jednak strasznie dziwne istoty…

Cel! Pal!

Pewnego dnia moi szefowie zapragnęli mieć ogród bez kopców. Trwała budowa nowego domu, a na dachu cieśle kończyli właśnie więźbę dachową, gdy ich uwagę przykuł spektakl szczególny. Kopcący się trawnik. I to jak! Mniej więcej co metr z niewielkiej dziury wydobywały się tumany dymu. A że ogród nie jest mały, no to sami sobie wyobraźcie ten widok. Mężczyźni patrzyli z góry lekko zdezorientowani, zastanawiając się, czy pod ziemią nie uaktywnił się jakiś uśpiony wulkan.

Tymczasem to moi zaaferowani szefowie postanowili przetestować świece dymne, wydając majątek i o bożym świecie przy okazji tej akcji zapominając. Choć trawnik cały spowity był dymem, małe gryzonie nic sobie z tego nie robiły i już kilka dni później na trawniku wyrosło tyle samo świeżych kopców. Krety albo może właściwie bardziej nornice radośnie grały im na nosie.

Potrzebna wolna łapa…

… trzymajcie zatem kciuki, żeby szefowa w końcu pojęła, do czego służy labrador w ogrodzie. O swoich metodach na gryzonie tak między nami mówiąc lepiej, żeby Wam nie opowiadała, bo skuteczność ich jest marna ojjjj marna. Ale ciiiiii…, ja nic nie zdradziłem.

Posted on 21 września 2017  /  Skomentuj on Krecia robota

By Kinga

Zawsze sceptycznie odnosiłam się do medycyny alternatywnej. Nie wierzę w nic, co nie jest poparte twardymi naukowymi danymi. Nie wierzę więc, że nowotwory, choroby krążenia, alergie i inne poważne paskudztwa można wyleczyć wyłącznie ziółkami. Interesuję się jednak roślinami, które to leczenie mogą wspomagać, wpływając na nadwerężony układ immunologiczny. Lata współpracy ze specjalistami medycyny konwencjonalnej w ramach mojego zawodu pozwoliły mi zanurzyć się w tej dziedzinie. Często konfrontuję swoje spostrzeżenia z ich opinią. Bo natura może pomagać i szkodzić w leczeniu, o czym wielu szamanów zapomina.