Roślinki też mają swoje państwa i swoje granice. Czasem żyją sobie w swoich własnych – tropikalnych, a ściślej neotropikalnych krainach… Matka po raz kolejny mnie zawiodła. Córka jednak nadrabia i co roku sprawia mi przyjemną niespodziankę…
Południowa Ameryka. Królują tu egzotyczne okazy wyłącznie lub przeważnie tropikalne. Kolczaste lasy i zarośla, duża ilość kaktusów i one dwie – Królowa Nocy oraz można rzec jej córeczka – Księżniczka Nocy. Królowa Nocy mieszka sobie również pod postacią 23 gatunków na terenie Jamajki, Wysp Morza Karaibskiego, Kuby i Haiti.
Roślinki z charakterkiem.
Rozkwita bardzo niefortunnie, bo w nocy. Czekam cały rok, ale nie mam żadnej gwarancji, że spotka mnie za to czekanie nagroda. To moje egzotyczne i wypieszczone do bólu perełki w oranżerii. Kwitną tylko jedną noc, bardzo rzadko. A mnie Księżniczka znów rozkwitła! Niestety tylko ona. Królowa Nocy zaszczyciła mnie swym kwieciem tylko raz. Co ciekawe, mam ją bardzo długo i dopóki mieszkaliśmy w mieszkaniu w bloku, uważałam, że w warunkach domowych nie zakwitnie mi raczej nigdy. Gdy przenieśliśmy się do domu, a w jej towarzystwie znalazło się mnóstwo innych roślin, tworząc swego rodzaju ekosystem – pięknie rozkwitła, a jej kwiaty były ogromne.
Co to za cuda?
Selenicereus grandiflorus to półepifityczne pnące się krzewy. Pnące, jak przystało na epifity, które żyją na innych roślinach. Należą do sukulentów. Gdy kwitną, cudowny liliowy zapach dosłownie roznosi się w całym domu.
Jak o nie zadbać w warunkach domowych?
No cóż, obie rośliny nie pochłaniają zbyt wiele mojego czasu. Stoją wśród masy innych kwiatów. Mają dużo światła, ale nie są wystawione na bezpośrednie działanie słońca. Latem z pewnością jest im cieplutko, bo przeszklona oranżeria sprzyja wyższym temperaturom, a takie zarówno Księżniczka, jak i Królowa lubią. Zimą temperatura spada do 18 – 20 stopni. Nie szaleję z żadnym przesadzaniem, nawozami i podobnymi wynalazkami. O ile nad Księżniczką można z rozkoszą w ten sposób jeszcze popracować, to już przesadzanie Królowej, której kolce ciężko wyciągnąć spod skóry, jest czystą torturą. U siebie w domu, czyli gdzieś na Jamajce albo w Meksyku, Królowa za podporę znajdzie sobie inną roślinę, w mojej oranżerii ma sztuczną w postaci mocnego palika, sprawdza się też drabinka.
O jednym pamiętam jednak zawsze…
Dla każdej rośliny proces kwitnienia jest nie lada wysiłkiem. Dlatego na wszelki wypadek, gdy moja Księżniczka przekwitnie, zawsze pamiętam, by uczknąć sobie jeden albo kilka pędów i wsadzić do ziemi. Roślina jest prosta do odszczepiania, a ja dzięki temu mam gwarancję, że zachowam ciągłość hodowli tego oryginalnego okazu.
Przekwitłe kwiaty łatwo się suszy i można je sobie wykorzystać jako dekorację do wazoników.
Posted on / Skomentuj on Letnie noce w oranżerii