Słynie z tego, że przyciąga masę pięknych motyli, które uwielbiają jej nektar. Budlea – kwitnie na mojej rabatce w połowie lata. Nie należy do najłatwiejszych roślinek. Dlaczego? Choć jest już sporych rozmiarów, odwdzięczyła się urokliwym kwiatostanem, gdy poświęciłam jej nieco więcej uwagi… A było to tak…
Wybór stanowiska.
Ojjj długo z nią tańczyłam, zanim zdecydowałam się na miejsce, które będzie odpowiednie do jej wymagań. Budlea lubi miejsca słoneczne, ciepłe i równocześnie osłonięte przed wiatrem. Kwiecień to najlepszy okres, by posadzić ją w ogródku. Zanim to zrobisz, dobrze spulchnij glebę.
Cięcie na wiosnę.
Bo wtedy ładnie się zagęści i rozkrzewi, a przecież o to chodzi, by od kwiatów na gęstym krzaczku latem kipiało.
Eliminacja przekwitłych pędów.
Po prostu, jak w przypadku wielu roślin, będziesz cieszyć się dłużej urokiem nowych, które uwierz, wyrosną, jak grzyby po deszczu.
No i to, co ogrodnik kocha najbardziej.
Plewienie. Bo niestety, gdy raz zarosła, ilość kwiatów, a co za tym idzie zdobiących ją motyli (wprawdzie nie wiem, kto tu kogo zdobi) drastycznie spadła, pomijając same walory estetyczne rabaty, na której się znajdowała.
A w czym wybierać?
W swoich biologicznych kontaktach z ogrodami botanicznymi i naturą miałam okazję zobaczyć sporo odmian motylego krzaczka. Nie będę tu jednak wymieniać wszystkich, ale szepnę Wam coś szczerze na ucho. Choć wiele osób myśli, że Budlea to kwiat w odcieniach wyłącznie jasno-niebiesko-fioletowych, to nie do końca prawda. Warto przypatrzyć się też innym jej odmianom. A oto one:
Budlea Black Night – jej niezwykle ciemne kwiaty, są prawie czarne, co nie zdarza się często.
Pink Delight – jeśli lubisz kolor różowy, to ta odmiana z pewnością Ci się spodoba.
Royal Red – purpura w pięknej postaci – motylki prezentują się na niej wyjątkowo efektownie.
Białymi kwiatami mogą pochwalić się dwie odmiany, równie ładne, jak poprzedniczki, choć ja akurat gustuję w kolorkach – White Bouquet i White Profusion.
Przyznacie, że Budlea ma coś w sobie…
Paź Królowej lubi ją najbardziej.
Jeśli macie w swoich ogródkach Budleę, pochwalcie się w komentarzach. Może macie też swoje doświadczenia z jej uprawą? Rośliny bywają chimeryczne, ale i my czasem za bardzo dążymy do tego, by sprowadzić ich uprawę do wspólnego mianownika, o czym nie raz z rozpaczą, gdy uschło mi coś, w co włożyłam serce, musiałam się przekonać.
Tymczasem wkrótce na blogu powieje nieco atmosferą prosto z Tajemniczego Ogrodu. Coś dla amatorów dzikich, wiejskich, ale uporządkowanych przestrzeni.
Posted on / Skomentuj on Ogrodowy kącik dla motyli