Jest taki kwiat, który kwitnie niezwykle rzadko w dodatku tylko w nocy. Nie nie, nie mam na myśli „kwiatu paproci”, aczkolwiek ten jest dla mnie równie tajemniczy i intrygujący. Pewnego wieczoru do oranżerii zaprowadził mnie zapach i oto, co zobaczyłam…
Królowa nocy i jej córka Księżniczka nocy to tzw. sukulenty. Matka niesamowicie wredna, bo jej długie wijące się pędy trzeba upinać, a jej drobne koszmarnie kujące kolce bardzo ciężko wyciągnąć ze skóry. Córka, bezkolczasta, łagodna jak baranek i rzekłabym nawet ładniejsza…
Był sobie pewien czerwcowy wieczór. Oglądaliśmy z rodziną jakiś film, gdy nagle naszą uwagę przykuł niesamowity zapach dochodzący z oranżerii. Przypominał zapach lilii. Był słodki, ale bardzo charakterystyczny. Pomyślałam „ktoś wylał perfumy”, ale gdy weszłam do oranżerii i przypatrzyłam się bliżej moim roślinom na jednej – Księżniczce nocy, zobaczyłam przymknięte jeszcze zalążki kwiatów. Pachniało w całej oranżerii. Kwiaty jednak skutecznie chowały się w gmatwaninie innych roślin. Im bliżej północy rozchylały się coraz bardziej, by swój punkt kulminacyjny osiągnąć gdzieś w okolicach 2.00. Później zaczęły powoli więdnąć, a gdy na drugi dzień rano zaglądnęłam do mojej Księżniczki, bezwładnie i smutno zwisały zamknięte i całkowicie zwiędnięte. Po kilku dniach odpadły.
—
Tak krótko…, ale niesamowicie intensywnie. W warunkach domowych rzadko kiedy udaje się to osiągnąć. Najwyraźniej moja Księżniczka polubiła oranżerię, w której przyszło jej żyć, bo od tego czasu szaleje i co roku o tej samej porze cieszy mój nos i oczy tym samym widokiem. Jak ja to robię – pytają znajomi i rodzina.
Oto cały mój przepis na sukces…
Księżniczka stoi wśród innych kwiatów – nie separuję jej.
Miejsce, w którym rośnie ma wystawę wschód – południe.
Nie przesadzam z podlewaniem – raz w tygodniu wystarcza.
Latem co dwa tygodnie nawożę ją zwykłym najzwyklejszym nawozem do kwiatów – nie kaktusów, zimą robię to raz na miesiąc.
Tyle… Nie żartuję. Wbrew wszelkim pozorom Księżniczka jest bardzo prostym do pielęgnacji kwiatem. Może więc sobie na nią pozwolić każdy, nawet jeśli twierdzi, że nie ma ręki do kwiatów. Być może nie zakwitnie od razu. Mnie zajęło to troszkę czasu, zanim moja Panna dorosła – jakieś 8 lat. Nie kupiłam jej jednak, a dostałam jeden oderwany listek tzw. odszczepkę od kuzynki męża. Ukorzeniłam (o tym jak ukorzeniać napiszę Wam w innym wpisie) i cierpliwie czekałam aż urośnie.
Selenicereus pteranthus – Księżniczka to nie Królowa!
To roślina niewymagająca i bardzo dekoracyjna ze względu na swoje długie, zielone pędy przypominające liście. W sieci bardzo często mylona jest z Królową nocy, ale ta wygląda zupełnie inaczej i o ile kwitnie równie pięknie i jeszcze rzadziej niż jej córka, do specjalnie dekoracyjnych według mnie nie należy. O Królowej jednak opowiem Wam innym razem.
W kwiaciarniach szukajcie Księżniczki również pod nazwą łacińską – Selenicereus pteranthus. Pamiętajcie, że oprócz odmiany białej, którą mam ja, jest jeszcze czerwona – równie piękna.
—
A jeśli macie już swoją Księżniczkę i chcielibyście się podzielić swoimi spostrzeżeniami lub wątpliwościami na temat tej ciekawej rośliny – podzielcie się nimi ze mną i z Czytelnikami w komentarzu poniżej. Zapraszam.
Posted on / Skomentuj on Kwiat, który zdobywa serca i nosy